Nie wiem, jak to by się potoczyło, gdybym była wtedy sama. Pewnie zakończyłabym życie na jednym z przydrożnych drzew...
Nie pamiętam, dlaczego pojechałam do Jastrzębia i dlaczego Russell wracał ze mną. Nie mam pojęcia, dlaczego siedział za kierownicą mojego samochodu. Chyba wyrzuciłam z głowy większość wspomnień z tamtego dnia. Pamiętam, że opowiadał o kolejnym żarcie, który Ci sprawili. Kochani chłopcy, mścili się codziennymi drobnymi złośliwościami za to, co mi zrobiłeś. Pamiętam, że śmiałam się, gdy szukałam w torebce telefonu, pamiętam zimny głos, który przedstawił się z drugiej strony. Chyba krzyknęłam, bo samochód nagle zatrzymał się na poboczu. Nie wiem, jak znalazłam się w domu. Russell sprowadził zespół interwencyjny pod postacią Pauliny i Michała. Wspólnie doprowadzili mnie do stanu, w jakim mogłam pocałować Patryka na dobranoc. Później długo siedzieliśmy na balkonie z papierosem przechodzącym z rąk do rąk i winem pitym prosto z butelki. Czułam się jak odnaleziona po długim czasie ukochana maskotka, przechodząc z jednego przyjacielskiego uścisku do drugiego. Zupełnie jak ten papieros. A może to nie był papieros...
Kolejne spotkanie z przyjaciółmi? Niekoniecznie. Tego dnia straciłam rodziców i młodszego brata. Zostałam sama.
Po co pojawiłeś się na pogrzebie? Dlaczego podszedłeś do mnie i łamiąc sobie język szepnąłeś przepraszam? Trzeba mieć tupet, by szukać przebaczenia w takiej chwili i z tego powodu dostałeś w twarz. Zdziwiłeś się, widziałam złość, która na moment zapaliła się w Twoich oczach. W innych okolicznościach prawdopodobnie zakończyłoby się to inaczej, pewnie doceniłabym skruchę, która z Ciebie emanowała. Wówczas miałam ochotę ją wyśmiać i pewnie bym to zrobiła, gdyby serce nie pękało mi z bólu, uniemożliwiając grymasy choć trochę przypominające uśmiech.
Po kilku dniach bezsensownego snucia się po mieszkaniu w piżamie ktoś umówił wizytę u psychologa i mnie na nią zawiózł. Nie wiem kto. Rozmowa niewiele pomogła, ale tabletki owszem. Dostałam inne prochy na dzień, inne na noc, inne przed jedzeniem i inne po. Różowe, niebieskie, białe, pomarańczowe... Wydawało się, że wracam do normalności, ale to były tylko pozory. Chodziłam do pracy, gotowałam obiady, przytulałam syna, nie siedziałam już po ciemku wpatrując się w ścianę, ale to właśnie wtedy ten pomysł zaświtał mi w głowie. Nie miałam jednak odwagi, by go zrealizować. Jeszcze nie. Resztki rozsądku krzyczały, że przecież jest Patryk, że beze mnie on nikogo nie będzie miał. Miewałam gorsze chwile i z ich powodu Paulina zamieszkała u mnie, ale tamtego wieczoru gdzieś wyszła. Pamiętasz, co było później?
Kolejne spotkanie z przyjaciółmi? Niekoniecznie. Tego dnia straciłam rodziców i młodszego brata. Zostałam sama.
Po co pojawiłeś się na pogrzebie? Dlaczego podszedłeś do mnie i łamiąc sobie język szepnąłeś przepraszam? Trzeba mieć tupet, by szukać przebaczenia w takiej chwili i z tego powodu dostałeś w twarz. Zdziwiłeś się, widziałam złość, która na moment zapaliła się w Twoich oczach. W innych okolicznościach prawdopodobnie zakończyłoby się to inaczej, pewnie doceniłabym skruchę, która z Ciebie emanowała. Wówczas miałam ochotę ją wyśmiać i pewnie bym to zrobiła, gdyby serce nie pękało mi z bólu, uniemożliwiając grymasy choć trochę przypominające uśmiech.
Po kilku dniach bezsensownego snucia się po mieszkaniu w piżamie ktoś umówił wizytę u psychologa i mnie na nią zawiózł. Nie wiem kto. Rozmowa niewiele pomogła, ale tabletki owszem. Dostałam inne prochy na dzień, inne na noc, inne przed jedzeniem i inne po. Różowe, niebieskie, białe, pomarańczowe... Wydawało się, że wracam do normalności, ale to były tylko pozory. Chodziłam do pracy, gotowałam obiady, przytulałam syna, nie siedziałam już po ciemku wpatrując się w ścianę, ale to właśnie wtedy ten pomysł zaświtał mi w głowie. Nie miałam jednak odwagi, by go zrealizować. Jeszcze nie. Resztki rozsądku krzyczały, że przecież jest Patryk, że beze mnie on nikogo nie będzie miał. Miewałam gorsze chwile i z ich powodu Paulina zamieszkała u mnie, ale tamtego wieczoru gdzieś wyszła. Pamiętasz, co było później?
Takiego obrotu spraw się nie spodziewałam.. Zaskoczyłaś mnie.. Nie mogę się doczekać kiedy i w jakich okolicznościach Matteo dowie się o tym że jest ojcem Patryka.. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że potrafię zaskoczyć. Pozdrawiam.
UsuńChciałabym wierzyć, że płaczę z powodu ostatniej podatności na wzruszenia, ale to niemożliwe, bo już drugi raz podczas czytania tego samego fragmentu lecą mi łzy.
OdpowiedzUsuńCholerny wypadek...
Będzie dobrze, wiesz? U Matta i Lidki niekoniecznie, ale u nas będzie ;) Musi i koniec, nie przyjmuję innej opcji do wiadomości.
UsuńPłaczę, a to zdarza mi się bardzo rzadko.
OdpowiedzUsuńCholera, czemu ten u Góry często zabiera ludzi, którzy są dla kogoś ważni? Czy to jest lekcja życia?
Dobra, ja już nic nie mówię, bo nie lubię mówić nie na temat.
Wybacz za taki komentarz.
Nie mam pojęcia, ale zdecydowanie zbyt często się tak dzieje.
UsuńNie mam czego Tobie wybaczać :)
Po prostu nie wiem co mam napisać. Dziewczynie się wszystko sypie. Teraz już ma tylko Patryka, a będąc w rozsypce emocjonalnej Patryk za niedługo może mieć tylko ojca który o jego istnieniu nie wie, a w dodatku jest skończonym dupkiem. Przepraszam za słownictwo.
OdpowiedzUsuńJest dupkiem, zgadzam się z tym osądem ;)
UsuńTeż sobie moment na przeprosiny wybrał. Istny geniusz.
OdpowiedzUsuńCzuję, że ona zrobi coś głupiego. Coś bardzo głupiego. I nie podoba mi się to.
VE.
Przykro mi.
UsuńNikt nie powiedział, ze życie to bajka i będzie usłane różami. Jedni mają lepiej, inni gorzej, ktos tam na Górze tak wymyślił. Czasami wydaje mi sie, że powinni nas wcześniej ostrzec i zapytać czy chcemy się urodzić...
OdpowiedzUsuńI na jakich warunkach... Fajnie by było wybrać sobie swój los...
UsuńOna musi żyć dla Patryka, a nie przejmować się tym kretynem. Co z tego, że zebrał się na przeprosiny?
OdpowiedzUsuńTeoretycznie masz rację.
Usuńnie, ona nie może się zabić przez takiego frajera!
OdpowiedzUsuńMoże. Pamiętasz wprowadzenie?
UsuńZ każdym rozdziałem, coraz bardziej zastanawiam się jak Matteo może być taki głupi... Dupek z niego i tyle! A samobójstwo nigdy niczego nie rozwiązuje!
OdpowiedzUsuńOczywiście, że niczego nie rozwiązuje, ale ta Lidka miewa głupie pomysły i je realizuje.
Usuńsiedzę i sobie nerwowo mrugam, po raz kolejny wywalasz mnie z kapci.
OdpowiedzUsuńNie "nerwuj" się. Nie ma po co ;)
Usuń