sobota, 10 listopada 2012

6.

Nie wiem, dlaczego to zrobiłeś. Starałam się być dla Ciebie miła, być może nie wychodziło mi to najlepiej, ale nie miałeś chyba powodów do zemsty. Nie wiem nawet, dlaczego byłeś jeszcze w Polsce, zamiast wrócić do ciepłych Włoch i zaszczycić nas ponownie swą obecnością dopiero latem. Nie wiem dlaczego przyszedłeś na tamten trening i po co zacząłeś mówić te bzdury. Jeśli chciałeś tym głupim gadaniem wkraść się w łaski nowych kolegów, powinieneś zwrócić uwagę na ich zniesmaczone miny. Ale nie, Ty musiałeś grać macho...

Kilku chłopaków próbowało Cię uciszyć, ale byłeś uparty. Kliku odeszło, ale nie zwróciłeś na to uwagi. Gdy weszłam na halę, Russell rzucił się w moją stronę, ale było już za późno. Słyszałam, jak przechwalałeś się, że gdybyś tylko chciał, mógłbyś mnie mieć już pierwszego dnia po przyjeździe, jak pieprzyłeś, że mój włoski jest beznadziejny, podobnie jak angielski i chyba tylko z powodu seksu jestem trzymana w klubie. W tym muszę mieć przecież niezłą praktykę, skoro mam tak dużego syna, a jego ojciec to mądry facet, bo się wyniósł z mojego życia. Jak ja Cię wtedy nienawidziłam... Śmiałeś się drwiąco, gdy wrzasnęłam na Russella, żeby mnie puścił, śmiałeś się, gdy podeszłam do Ciebie. Spodziewałeś się chyba płaczu albo wymierzenia policzka, raczej nie przewidziałeś obecności mojego kolana między Twoimi nogami. Nie przewidziałeś też oklasków niedoszłych kumpli, gdy leżałeś skulony na podłodze. Czy zrobiłabym to ponownie, wiedząc jakie były konsekwencje? Sama nie wiem... To było jedno z najbardziej oczyszczających i dających satysfakcję doświadczeń w moim życiu. Uśmiechałam się zadowolona nawet, gdy trener wysłał nas do prezesa niczym nauczyciel do dyrektora szkoły. Nie spodziewałam się, że mnie wyrzucą. Nie zrobiliby tego, gdybyś nie powiedział, że nie będziesz pracował z tą dziwką. Nie zrobiliby tego, bo nie miałam żadnych wrogów, przynajmniej do czasu Twojego przyjazdu. Nie zrobiliby tego, bo moja pomoc się przydawała, pozostali Włosi mnie lubili a z innymi obcokrajowcami też dogadywałam się bez problemu. Nie zrobiliby tego, bo kiedyś sama grałam, więc szybciej odgadywałam potrzeby i zamiary trenera. Okazało się jednak, że łatwiej zmienić tłumacza niż uspokoić rozpieszczonego Włocha z przerostem ambicji i urażoną dumą. Ciekawe jak dziś oceniasz te wydarzenia...

Dostałam trzymiesięczne wypowiedzenie z zastrzeżeniem, że nie mam się pojawiać w pracy po Twoim przyjeździe. Nie wierzyłam, że to się dzieje naprawdę. Nie wierzyłam, patrząc na Twój krzywy uśmiech pełen chorej satysfakcji. Nie wierzyłam...

Okazało się, że Śląsk nie jest najlepszym miejscem dla bezrobotnych z moim wykształceniem i doświadczeniem. Z trudem znalazłam kilkoro chętnych  na korepetycje, dostałam też pod opiekę grupę w jednej ze szkół językowych, ale to była za mało. Dużo za mało. Czas uciekał, a ja rozpaczliwie szukałam pracy. W końcu przyjechałeś, a mijając mnie na schodach z lekkim gwizdem, skierowanym na moje nogi, przypomniałeś dobitnie, że mój czas się kończy. Było źle. A to był dopiero początek...


No to zaczynamy...

8 komentarzy:

  1. FRAJER, FRAJER, FRAJER, FRAJER! Zabić to za mało.

    OdpowiedzUsuń
  2. Frajer to za mało, kutas zwyczajny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nienawidzę tego patałacha z każdym kolejnym słowem bardziej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bufon, kretyn, idiota. Aż szkoda na niego słów.
    VE.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakiż on zadufany w sobie! Żeby chociaż miał ku temu powody! Żeby chociaż przystojny i inteligentny był..., a tu nic! Facet, który wygląda jakby ominął jeden szczebel ewolucji i pozostał małpą:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam go ochotę udusić własnymi rękami! Jest tak zapatrzony w siebie, że widzi tylko czubek własnego nosa. Ughr nie lubię go :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Debil, po prostu debil. Ni to ładne, ni mądre, po co komu takie coś, a jeszcze krytykuje.

    OdpowiedzUsuń
  8. Matteo! Ale z Ciebie skubaniec, ho ho ho.

    OdpowiedzUsuń